Facebook… Każda firma może tu zaistnieć. Nie potrzeba budżetu, wystarczy kreatywność i porozumienie z klientelą marki. Prawda? Problem zaczyna się wtedy, gdy firmie tylko wydaje się, że ma wyżej wymienione.
Legendarny Pasztet Podlaski pamiętam z harcerstwa. Nie był wtedy drobiowy (w każdym razie nie tylko) i można było w nim natrafić np. na świńską szczecinę. Teraz być może nie jest odpychający w smaku, ale na pewno w komunikacji marki.
Zwróćcie uwagę na hasło (tytuł fanpage’a), i wizerunek „brandmate’a” (jeśli można go tak określić):
Spełnił się sen agencji social mediowych: Ludzie zaczęli „lajkować” stronę tylko ze względu na kreację! Czymś takim trzeba się podzielić, trzeba też skomentować:
„strasznie wiesniacka ta wasza kreacja”, „No niezły pasztet z tego wyszedł:D” itp., oraz mój ulubiony: „Dajcie mi adres waszej agencji to was pomszczę” (służę: soulandmind.pl).
Tak było w ostatni piątek. Dziś już środa, a „Podlaski” nie zareagował na żaden z negatywnych wpisów. Może rzeczywiście nie trzeba, skoro w tym czasie liczba „lubisiów” wzrosła bez żadnej moderacji o 61%, czyli 92 osoby?
W niedzielę przejrzałem wszystkie wpisy na wallu „Lubiącego laski” (nie było tego dużo):
Fake – to profile o zerowej liczbie znajomych – uznałem, że to „użytkownicy” stworzeni najprawdopodobniej tylko do wsparcia tej akcji.
Krytycy/ prześmiewcy – „fani”, będący autorami negatywnych wpisów.
Fani – Mający rzeczywiście jakąś tożsamość, zazwyczaj ich wpisy były odpowiedziami w konkursie. Jest ich mniej niż 1/3 wszystkich autorów wpisów na wallu. W tej liczbie także pracownicy Drosedu. 🙂 Prawdziwy fan daje średnio ok. 3 wpisów w 2 tygodnie, tylko, że są to wypowiedzi jednowyrazowe (nazwy miejscowości – odpowiedzi w konkursie).
Tak więc fakap wielopłaszczyznowy (kreacja, moderacja, bezwstydność w podpinaniu fake’owych użytkowników). Wpisuje się w trend epic fails.