Pomysł stary chyba jak samo opakowanie, a zapomniany z nieznanych przyczyn. Warto go odświeżyć.
W latach, gdy radio było mniej dostępne niż dziś szerokopasmowy Internet, a nacjonalizacja rynków była cywilizacyjnym wyzwaniem, jak dzisiaj ich globalizacja, kieleckie Społem było potentatem rynku – hmm – FMCG, równie dużym i podobnie innowacyjnym jak np. Nestle.
W tamtych latach nie każdy miał telefon, co więcej, w telefonach nie dało się zainstalować Angry Birds. Zdarzało się więc w długie zimowe wieczory, że dzieci się nudziły. No dobra, nie wszystkie – w międzywojennej Polsce działał dobrze rozwinięty rynek prasy, w tym i dziecięcej. Ale we wsiach i miasteczkach „Polski B„, gdzie dystrybucja prasy była mizerna, a i ludzi nie zawsze było stać na gazetkę – dzieci nie miały rebusów ani malowanek.
Miały mydło. Cóż, można nie rozwiązywać zagadek, ale myć się trzeba.
A co, jeśli można mieć i mydło, i malowankę? Tak oto pomyślał jakiś mądry spółdzielca z Kielc i w krótkim czasie uczynił Społem liderem rynku mydła na obszarze b. zaboru rosyjskiego.
Kartoniki, w które pakowano kieleckie mydło miały nadrukowane malowanki. Opakowanie stanowiło jednocześnie wartość dodaną. I to nie byle jaką, biorąc pod uwagę deficyt rozrywki umysłowej dla dzieci na tym rynku.
Ostatnio piękny przykład takiego opakowania dała – także z produktem dla dzieci – firma St. Majewski, również z wielce szacowną tradycją. Majewski to producent ołówków i kredek, a od kilku lat importer innych artykułów szkolnych z Chin. W ramach licencyjnej kolekcji na Mistrzostwa Europy wypuścił zestaw 2 ołówków i 2 gumek. Nudy, poza tym, będąc dzieckiem na pewno zastanowilibyście się, po co właściwie kupować 2 ołówki a nie 1 ołówek i gumę do żucia.
Ano, żeby pograć w piłkarzyki. Przemyślany kształt blistra (to ta plastikowa, przezroczysta wydmuszka) i perforacji na kartonie – i już jest boisko. Gumki w kształcie Slavka i Slavka (kto ich wymyślił i zaprojektował, pójdzie do piekła) „nadziewamy” na ołówki, i już są miniaturowe piłkarzyki. I już nie myślimy, czy chcemy 2 ołówków. Chcemy grać w piłkarzyki!
Jeśli masz produkt dla dzieci – rozważ sprawę koniecznie. To działa, nawet jeśli wartość dodana jest minimalna. Np. ja również wzbogaciłem opakowania produktów szkolnych, chociaż o wiele mniej spektakularnie – linii Military marki Starpak – o opisy sprzętu wojskowego. O ile mi wiadomo, linia ta miała jedną z najlepszych dynamik sprzedaży w ostatnim sezonie w całym portfolio marki.
No dobrze, a nie dla dzieci? Powiem szczerze: jest trudniej. No bo co może być wartością dla dorosłego klienta? Ten sam przepis wydrukowany na 10 mln opakowań makaronu już za trzecim razem zacznie irytować. Poza tym, skoro inne makarony – także konkurencyjne – oferują inny przepis, może następnym razem kupię konkurencyjny. Jeżeli więc nie będziemy oryginalni, możemy sobie strzelić w kolano.
No ale są inspirujące przykłady – jak np. butelki – ciężarki, wymyślone przez moją żonę, i, jak się okazuje, także kogoś innego.
3 przykłady wymyślone w 3 minuty:
- Przezroczysty (z papierową banderolą) kubek na jogurt z miarką objętości – przydatny w kuchni
- Opakowanie foliowe zaprojektowane tak, by mogło służyć jako torba na zakupy
- Obrotowy licznik kalorii wbudowany w pudełko musli (wiecie, taki na nicie, z okienkami)
Macie inne, lepsze pomysły? Na pewno.