W niedzielę zakończyła się kampania radiowa Burger Kinga, wykorzystująca głos Beaty Tyszkiewicz. Kilka dni temu rozpoczęła się z kolei lokalna kampania krakowskich Wodociągów z Krystyną Czubówną. Po co?
Reklama radiowa, jak wiadomo, to proste narzędzie prosprzedażowe: Jedziesz sobie rano, głodny, tramwajem do pracy, na uszach masz radyjko i słyszysz zachętę do kupienia hamburgera. Wszystko w obrębie niskich pobudek, sprzężenie intelektu z fizjologią. Czy ślinka Ci bardziej pocieknie na myśl o Beacie Tyszkiewicz?
OK. Pani Tyszkiewicz idealnie pasuje do marki Burger King: Ironia, dystans, siła – długo można wymieniać punkty zbieżne. Ale dlaczego akurat w radiu? Taki mariaż można by fajnie ograć społecznościowo, chociażby na Facebooku, gdzie BK już parę razy pokazał klasę i ma fajną, aktywną społeczność. Mysłałem, że po kampanii ATL będzie może jeszcze jakiś dalszy ciąg. Ale nie ma.
Moim zdaniem szkoda budżetu na gażę gwiazdy. Lepiej byłoby zaangażować „zwykły” głos i dać np. promocję kuponową, albo po prostu więcej spotów – fizjologia konsumentów lepiej by zareagowała.
Oczywiście nie dziwi mnie propozycja agencji – każdy chce zarobić. Dziwi, że BK to kupił.
Wodociągi krakowskie (MPWiK) celebrują stulecie. Z tej okazji także zainwestowały w radiówkę. Z Krystyną Czubówną. Struktura budżetu tej kampanii musi być naprawdę nietypowa, bo za emisję płacą chyba mało (kilka spotów dziennie w Radiu Kraków o niewielkiej słuchalności), za to za udział gwiazdy – pewnie sporo więcej.
Tutaj oczywiście mowy o skuteczności nie ma – bo i pewnie nie ma założonych celów kampanii. A klient i jednocześnie podatnik (MPWIK jest spółką należącą do gminy) zastanawia się, czemu tak drogo za metr sześcienny. I aksamitny głos Krystyny Czubówny budzi w nim złe emocje.
Wolę p. Beatę w reklamie radiowej niż telewizyjnej Burgerking.
A teraz: Dlaczego mówimy o tej reklamie? Ano dlatego że reklama z celebrytą zapada w pamięć. Przeciętny zjadacz hamburgerów myśli sobie: Hmmm… Ale musieli tej Tyszkiewicz zapłacić za reklamę Burgerkinga Skoro celebryta sygnuje swoim nazwiskiem produkt to musi być dobrej jakości (powyższe zdanie tylko w teorii). I wiele innych myśli.
Codziennie niestety słucham reklamy Mc jadąc do pracy (bez pomysłu bez polotu, za to dużo i w dobrym czasie) i chyba wolałbym Tyszkiewicz.
No, my mówimy o tej reklamie, bo jesteśmy reklamiarze. Zobacz wall BK (dyskusja po poście z 8 lipca, więc musisz doklikać) – 25 komentarzy, głównie niepochlebnych, 11 fanów, czyli 0,04% społeczności – taki buzz. Lepiej by na tym wyszli dając chociażby promocję cenową. A co do kampanii McD… – smaczna, jak produkty, które reklamuje.